Rozmowa z Jurisem nie należała do przyjemnych. Ale Zofia potraktowała ją jako część wdrożenia, którego w zasadzie nie otrzymała. Jej poprzednik ostentacyjnie trwał na zwolnieniu lekarskim, a było do przewidzenia, że jako specjalista, na pewno nie złamał prawa. (Mógł je tylko nieco obejść.)

Okazało się, że Jan Wkurz, to kolega Jurisa z lat licealnych. Po średniej szkole rozeszły się ich ścieżki. Studiowali w różnych miastach zupełnie odległe od siebie kierunki. Adwokacki postawił na prawo, a Wkurz na biznes. Ponad rok temu spotkali się na evencie networkingowym i postanowili ze sobą współpracować.

Okazało się, że obecnie spółki Jana to większość biznesu Jurisa. Utrata tak ważnego klienta mogłaby skończyć się bankructwem kancelarii. Adwokacki kończąc swoje przydługie kazanie zaczął się uspokajać.
– W zasadzie wiem, że to nie do końca pani wina, ale mam nadzieję, że to ostatnia taka wpadka. Nie możemy sobie pozwolić na stratę zaufania Jana. Szczególnie że jest strasznie impulsywny. Jak łatwo podjął decyzję o współpracy, tak samo łatwo może nam ją wypowiedzieć.

– Rozumiem. Postaram się przejrzeć wszystkie dostępne mi pliki i kalendarze by zorientować się w bieżących sprawach. Mam nadzieję, że nasz odchodzący pracownik udostępnił ważne dokumenty w chmurze i że Matylda pomoże mi się do nich dostać.

Zofia zaczęła intensywnie myśleć nad tym, że przydaliby się nowi klienci, by kancelaria nie była uzależniona tylko od jednego. Zastanawiała się, czy udałoby jej się pozyskać jeszcze kogoś i czy byłaby przestrzeń do pracy nad jego zleceniami. Poza tym miała wrażenie, że zestaw narzędzi informatycznych w tej firmie mógł być nieco lepszy, bo w przypadku sabotażu odchodzącego pracownika, kancelaria mogła wpaść w problemy.

 

Autor : Anna Gregorczyk